
Odkąd osiadłem na podkrakowskiej wsi, z ogromną przyjemnością odwiedzam krakowski Jarmark Bożonarodzeniowy w Rynku Głównym. Marzy mi się wziąć w nim udział jako wystawca, ale warunki uczestnictwa przekraczają moje możliwości. Cóż, biznes ma swoje racje. Ale na jarmarki chodzę, bo lubię ich klimat i inspirujące pomysły. Wspomniałem o posmaku smutku. Może to tylko moje wrażenie, ale wydaje mi się, ze gastronomia zdominowała jarmark spychając rękodzieło i sztukę ludową do roli skromnej reprezentacji. I to jest ten smuteczek.